„Zbudowali nowy basen, a ulica obok jest okropna”. Co mieszkańcy chcieliby zmienić w Stogach?

Mieszkańców gdańskiego Brzeźna, Przeróbki, Angielskiej Grobli i Stogów czekają w duże zmiany. W przypadku ostatniej dzielnicy, zainwestowanych zostanie tu aż 120 milionów złotych. Na co miasto powinno zwrócić szczególną uwagę? O to zapytaliśmy mieszkańców.

Na Stogach najważniejsza przestrzeń, w której koncentruje się życie lokalnej społeczności, to ulica Stryjewskiego. Z tego miejsca, zgodnie z planem, wyprowadzone będą dwa piesze powiązania – w stronę nabrzeża Martwej Wisły, gdzie zostanie utworzony teren rekreacyjny z bulwarem i w kierunku kościoła pod wezwaniem Świętej Rodziny, w stronę lasu i Pustego Stawu. Co ciekawe, nie o tych miejscach, w rozmowie z naszą dziennikarką, mówili mieszkańcy.

TO MIEJSCE ODSTRASZA

– Nie podoba mi się to, jak wygląda przychodnia – mówi mieszkanka Gdańska. – Na schodach jest ślisko, a w środku wygląda tak, jakby czas się zatrzymał – dodaje. Inna mieszkanka, która na Stogach przebywa od niedawna, o przychodni także nie wypowiada się pochlebnie. – Budynek wygląda nieestetycznie, a stoi w centrum. Przydałoby się trochę odnowić tę część Stogów. Wtedy przyjeżdżałoby tu więcej turystów – mówi.

TOROWISKO DO WYMIANY

Najczęściej w wypowiedziach padało słowo „tory”. Szyny przy przystanku Stogi Pasanil są zniszczone i niebezpieczne dla przechodzących przez ulicę osób. – Nie można normalnie przejść, na torach są wielkie dziury. To chyba najpilniejsza sprawa do zmiany – mówi starszy mieszkaniec Stogów. – Na przejściach dla pieszych, przechodząc przez tory, trzeba uważać, żeby się nie przewrócić – mówi ktoś inny. – Zbudowali nowy basen obok, a ulica wciąż jest okropna – relacjonuje.

CHAOS W CENTRUM

Ludziom przeszkadza też bałagan, jaki panuje na ulicach. – Mieszkam w bloku niedaleko – wskazuje budynek gdańszczanka. – Klatki schodowe mieszczą się od podwórka, miała być tam ulica, a zamiast tego wciąż brodzimy w błocie – tłumaczy. W niektórych miejscach porozrzucane są śmieci, a na budynkach widnieją bazgroły. – Nikt tu nie sprząta, wszędzie jest brudno – opowiada przechodzień. Dzielnice szpecą też sklepowe szyldy. Jest ich za dużo, są zbyt różnorodne i przestarzałe.

Patrycja Oryl/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj