Rybacy protestowali przed Morskim Instytutem Rybackim w Gdyni. „Działania Komisji Europejskiej to droga ku zagładzie”

„Stop połowom przemysłowym”, „Żądamy rekompensat za brak dorsza”, czy „Chcemy równości w Unii Europejskiej”. To tylko z niektórych treści, jakie można było ujrzeć na transparentach kilkudziesięciu rybaków protestujących we wtorek przed Morskim Instytutem Rybackim w Gdyni.


Termin i miejsce pikiety nie były przypadkowe. W tym samym czasie w MIR odbywało się posiedzenie unijnego Regionalnego Komitetu Doradczego Morza Bałtyckiego. – Komisja Europejska z premedytacją chce doprowadzić do zagłady ekosystemu w Bałtyku – mówił Grzegorz Hałubek, jeden z organizatorów protestu, a zarazem doradca polskiego rządu do spraw rybołówstwa. 

„DROGA KU ZAGŁADZIE”

– Komisja Europejski od lat powiela błędne decyzje. To doprowadzi w końcu do ostatecznego wyginięcia ryb w Bałtyku, a rybaków do bankructwa. Unijni decydenci w ogóle nie słuchają zaleceń naukowców. Ci sugerują, że połowy powinno się ograniczyć o 80 proc. Tymczasem Komisja Europejska redukuje je o raptem jedną trzecią. I tak dzieje się już od 5 lat. To droga ku zagładzie – dodał Grzegorz Hałubek.

DORSZE NA ZNAK PROTESTU

Rybacy oprócz transparentów, przywieźli również ze sobą świeżo wyłowione dorsze jako dowód tego, że ryby są w fatalnym stanie.

– Już na pierwszy rzut oka widać, że te dorsze są wygłodzone. Mają chude płaty brzuszne i grzbiet bez mięsa. Do tego dochodzi duża głowa i wielkie oczy. Oczy im rosną, ale reszta ryby już nie. Ważą 25 dekagramów, a powinny przynajmniej 2 razy tyle. Tak właśnie wygląda ryba, która w morzu i tak zdechłaby z głodu – dodaje Grzegorz Hałubek.

CZEKALI NA CZŁONKÓW KOMITETU

Protestujący rybacy liczyli, że przed budynek wyjdą do nich członkowie Regionalnego Komitetu Doradczego Morza Bałtyckiego – organu wspomagającego Komisję Europejską. Jednak się nie doczekali.

– Przyjechaliśmy tutaj z całego polskiego wybrzeża. Komisja Europejska, utrzymując wysokie kwoty połowowe dla krajów basenu morza Bałtyckiego, doprowadza do biologicznej zagłady akwenu. Chcieliśmy im zasygnalizować i pokazać, że ich działania są wadliwe. Cały ten komitet doradczy sprawia wrażenie, jakby nie wiedział, że trwa zagłada dorsza – twierdzi Andrzej Antosik, prezes Bałtyckiego Stowarzyszenia Wędkarstwa Morskiego z Darłowa.

Brak dorsza w Bałtyku sprawił, że do końca października Polska wykorzystała zaledwie 41 proc. przysługującej jej na ten rok kwoty połowowej tej ryby. Rybacy już zapowiedzieli organizację kolejnych protestów.

Marcin Lange/mkul

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj