Nadzwyczajna sesja rady miasta nie zatrzymała procesu likwidacji położnictwa w bytowskim szpitalu

Fot. Przemysław Woś

Szpital powiatu bytowskiego zamyka porodówkę oraz oddział neonatologiczny. Działalność obu oddziałów jest zawieszona od maja, bo brakuje lekarzy i spada liczba porodów. Rada miejska w Bytowie w podjętej dziś uchwale na nadzwyczajnej sesji zaapelowała o wznowienia działalności obu oddziałów. Ale procedura likwidacji już się rozpoczęła.

Właścicielem szpitala jest powiat bytowski. W opinii części radnych, zarząd szpitala nie wykorzystał wszystkich możliwości by lecznica działała w pełnym zakresie. Radna Katarzyna Januszewska-Lisińska pytała czy rachunek ekonomiczny jest najważniejszy. – Twierdzenie, że zamykamy, bo nie ma uzasadnienia ekonomicznego – mówiła radna. – Nie będzie nigdy uzasadnienia ekonomicznego dla takiego oddziału i wszędzie jest tendencja spadkowa. Gdy pytam jakie inwestycje pani prezes zrobiła by poprawić jakość funkcjonowania oddziału i komfort pacjentek to pani mówi o piłkach za dwadzieścia złotych. Ja pytam o wannę do porodu, to nie są wielkie inwestycje, ale powinna pani o nie zadbać tak by przyciągać kobiety i zachęcać by rodziły w Bytowie

Radny Leszek Szymczak pytał czy zapadła już decyzja o likwidacji porodówki i taka informacja została przekazana pracownikom. – Czy prawdą jest, że w dniu wczorajszym pani prezes poinformowała załogę szpitala, że oddział położniczo-ginekologiczny zostaje zamknięty?

Prezes szpitala powiatu bytowskiego Beata Hinc podkreśla, że średnia porodów to jeden dziennie. Poza tym nie ma lekarzy, którzy chcieliby pracować w Bytowie. W związku z tym prezes rozpoczęła proces zamknięcia zawieszonych oddziałów: położniczo-ginekologicznego oraz neonatologicznego.

NIE MA PORODÓW, NIE MA LEKARZY

– Wdrożyłam procedurę dokonania zmian w organizacji podmiotu leczniczego jakim jest szpital powiatu bytowskiego w postaci likwidacji oddziału ginekologiczno-położniczego i oddziału neonatologicznego i utworzenie profilu ginekologicznego przy oddziale zabiegowym – przekonywała prezes Hinc. – Od półtora miesiąca szukamy lekarzy do pracy. Były cztery konkursy ogłoszone. To szukanie igły w stogu siana. Bez lekarzy te odziały nie mogą funkcjonować, a za kilka dni personelowi z tego oddziału: położnym i pielęgniarkom kończą się urlopy i musiałabym im płacić, mimo, że oddział nie działa. To jest 18 osób, z których część może przejść na inne stanowiska w Bytowie, a położne przejdą do szpitala w Kościerzynie. Ja odpowiadam za całość szpitala i tak naprawdę by porodówka funkcjonowała to porodów musiałoby być minimum pięćset, a najlepiej trzy razy więcej niż teraz. A jest średnio jeden dziennie, a miesięcznie dwadzieścia.

SZPITAL NIE WYKORZYSTAŁ SZANS

Zdaniem części radnych zarząd szpitala i powiatu bytowskiego nie wykorzystał wszystkich szans by utrzymać porodówkę, a raz zamknięte oddziały trudno będzie otworzyć ponownie.

– Co z kobietami z zagrożoną ciążą, z nagłym krwotokiem? Moją jechać taksówką do Kościerzyny, Miastka czy Słupska -pytali radni. -Są też karetki – odpowiadała prezes Hinc.

-Ufam pani prezes, bo przeszła w tym szpitalu wszystkie szczeble pracownicze. Zna go na wylot i to powiat oraz spółka odpowiadają za zobowiązania i wynik finansowy szpitala – mówił starosta bytowski Leszek Waszkiewicz.

W ciągu pięciu pierwszych miesięcy szpital w Bytowie zanotował stratę w wysokości 2,9 mln zł. Procedura likwidacji oddziałów szpitalnych trwa co najmniej kilka tygodni. Jeśli znajdą się lekarze do pracy w Bytowie w każdej chwili procedura może zostać wstrzymana.

Przemysław Woś/kan

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj