Milion za rękawiczki w czasie COVID-u. Proces Mieszka C. o wyłudzenie w Słupsku

(fot. Radio Gdańsk/Przemek Woś)

Milion złotych stracił przedsiębiorca ze Słupska. Mężczyzna w czasie pandemii zamówił w firmie na Podkarpaciu dostarczenie 32 tysięcy opakowań jednorazowych rękawiczek, ale towaru nigdy nie otrzymał. Prokuratura oskarżyła szefa firmy z okolic Rzeszowa, Mieszka C. o wyłudzenie. Mężczyzna to również bohater jednej z największych afer finansowych na Podkarpaciu związanych z emisją obligacji. Tam straty klientów prokuratura obliczyła na niemal 50 mln złotych.

Sprawa rękawiczek jednorazowych zamówionych przez firmę ze Słupska to oddzielny wątek. Mieszko C. jest tymczasowo aresztowany od maja 2022 roku. W procesie w Sądzie Okręgowym w Słupsku bierze udział zdalnie, za pomocą połączenia video z Aresztu Śledczego w Rzeszowie.

W czasie pandemii kwitł handel materiałami medycznymi, maskami, płynami dezynfekcyjnymi, rękawiczkami czy przyłbicami. Firma ze Słupska zamówiła w luty 2021 roku dostarczenie 32 tysięcy opakowań jednorazowych rękawiczek. Zamówienie przyjęła firma Mieszka C. z Podkarpacia, która od kilku lat zajmowała się obsługą hurtowni i przychodni stomatologicznych. Ale firma emitowała też obligacje za pośrednictwem dwóch brokerów z Warszawy, pozyskując od klientów gotówkę, a potem wykupując papiery wartościowe. Wszystko jednak działało do czasu, aż służby zatrzymały warszawskich brokerów pod zarzutem łamania przepisów finansowych, a kolejne zarzuty skierowano w stronę Mieszka C.

BEZ TOWARU I PIENIĘDZY

Jednak zimą 2021 słupska firma przelała około miliona złotych spółce z Podkarpacia za 32 tysiące opakowań rękawiczek i czekała na dostarczenie towaru. Nie dość, że Mieszko C. nie tylko towaru nie dostarczył, to nie zwrócił też gotówki, ponad miliona złotych. Oszukany przedsiębiorca do dziś całości pieniędzy nie odzyskał, o sprawiedliwość walczy przed Sądem Okręgowym w Słupsku.

– Zamówiłem towar, towar nie został dostarczony, oczywiście zapłaciłem dlatego dzieje się ta sprawa. A oprócz tego osoby biorące udział w tym procederze w mojej ocenie utrudniały wyjaśnienie sprawy. Zamówiłem rękawiczki, towaru nie otrzymałem, pieniędzy też nie -mówi przedsiębiorca.

Mieszko C. nie przyznaje się do winy. Podkreśla, że on też jest pokrzywdzony przez dwie warszawskie firmy brokerskie i chciał spłacać klientów i to sukcesywnie w swojej opinii robił. Przeszkodziło mu aresztowanie.

– W latach 2014-2018 z emisji obligacji spłaciliśmy 112 milionów złotych, potem wyemitowaliśmy kolejną transzę 2-letnich obligacji i okazało się, że również moja firma padła ofiarą oszustwa. Ale nie chcieliśmy zostawiać klientów i chciałem wszystko uregulować. Mieliśmy 50 pracowników w spółce, dwadzieścia jeden samochodów w leasingu. Nie chciałem oszukać pana Krzysztofa ze Słupska. Zamówiłem rękawiczki w Holandii, zapłaciłem jedną, potem drugą zaliczkę i wysłaliśmy TIR-a po ten towar. Wtedy okazało się, żer zostaliśmy oszukani, bo ktoś się podszył pod stronę internetową tej firmy z Holandii i wyłudził pieniądze. W taki sam sposób straciliśmy 2 mln złotych na zamówieniu z Austrii. Za milion przyjechały rękawiczki z Chin, ale ich jakość była tak słaba, że straciliśmy na tym dużo pieniędzy. Gdyby nie nerwowe zachowanie pana Krzysztofa i tymczasowe aresztowanie to ja bym dawno te sprawy uregulował -podkreśla oskarżony Mieszko C.

Pieniądze firmy ze Słupska przelano z konta firmy Mieszka C. by spłacić zobowiązania innego klienta. Było to sześćset tysięcy złotych. Z przebiegu procesu w sądzie w Słupsku wynika, że około trzystu tysięcy za zamówione rękawiczki poszkodowany ze Słupska zdołał już odzyskać. Przy pomocy prokuratury i komornika.

-Spłacałem i regulowałem należności regularnie, moja firma jest wypłacalna, ma majątek, ale od osiemnastu miesięcy jestem tymczasowo aresztowany. Dawno bym to wszystko załatwił -mówił podczas procesu w Słupsku Mieszko C.

ZATRZYMANIE I KAUCJA

46-latka zatrzymano w maju 2022 roku pd zarzutem wyłudzenia od 356 osób niespełna 50 mln złotych. Przestępstwo miało związek właśnie z emisją obligacji i wprowadzaniem klientów w błąd co do kondycji spółki, które emitowała papiery wartościowe. Prokuratura zabezpieczyła majątek Mieszka C. na kwotę około 12 mln złotych, w tym nieruchomość w Hiszpanii, a także dwa jachty o wartości 1,5 mln złotych, które mężczyzna przepisał na matkę.

Mieszko C. powiedział dziś podczas rozprawy wSądzie Okręgowym w Słupsku, że obniżono mu kaucję za wyjście z aresztu z 650 do 200 tysięcy złotych.

– Nie mam zakopanych takich pieniędzy, ale mam informację, że rodzina wpłaciła dziś poręczenie i w przyszłym tygodniu mogę wyjść z aresztu -mówił oskarżony.

Mężczyźnie grozi mu do 15 lat pozbawienia wolności.

Przemek Woś/ar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj