Miłośnicy zimowych sportów odetchnęli z ulgą: stoki znów otwarte. Sprawdziliśmy, jak działają te na Pomorzu

Zima bez stoku brzmi dla niektórych jak tortura, ale tak właśnie wyglądały ostatnie tygodnie dla wielu fanatyków zimowych szaleństw. Ze względu na pandemię wszystkie kompleksy były zamknięte. Dopiero niedawno otwarto stoki, również na Pomorzu, co pozwoliło zimowej turystyce nabrać trochę „wiatru w żagle”, a turystom wyszaleć się na śniegu.


Robert Groth rozmawiał z Ireneuszem Koszałką, właścicielem kompleksu Wieżyca-Koszałkowo, Przemysławem Łagoszem, dyrektorem małej szkoły „Szopa” i dyrektorem stoku Koszałkowo-Wieżyca Przemysławem Borowskim. 

 

– Mamy już prawie 50-letnie doświadczenie. Nie było żadnego zaskoczenia, było mało kontuzji, pogoda też dopisała – mówił Ireneusz Koszałka. – Łatwo zauważyć, że, jako społeczeństwo, zachowujemy się z pewnym dystansem. Nasi goście dziś są bardziej zróżnicowani. Są wśród nich także zwykli spacerowicze – dodał.

– Pracujemy w ogólnie obowiązującym reżimie sanitarnym. Zasłanianie ust i nosa, dystans społeczny i dezynfekcja rąk. Przypominamy o tym w komunikatach głosowych na stokach, ale też graficznie – na planszach – mówił Przemysław Borowski. – W dosyć krótkim czasie musieliśmy zmontować ekipę, która zawsze z nami pracuje. Udało się – dodał.

 

– Ruszyliśmy ze szkoleniami 4 klasy. W późniejszym etapie, kiedy nabędą podstawowych umiejętności, zapraszamy ich na wyjazdy przeważnie w Sudety. Tam jest albo Zieleniec albo miejscowość Rzeczka. Tam mogą pozjeżdżać z większych górek. Wieżyca jest doskonałym miejscem do przygotowania się i nabrania pierwszych szlifów – mówił Przemysław Łagosz. – Uczniowie na facebooku, przez librusa „maltretowali” nas, żeby wyjechać. Do końca tygodnia będziemy przyjeżdżać praktycznie codziennie – dodał.

 

SYTUACJA W SOPOCIE

 

W Sopocie otwarto także stok na Łysej Górze, a odwiedził go Piotr Puchalski.

 

– To nie jest tak, że odpalamy i to sobie chodzi. Przygotowujemy się już od jesieni. Jeśli chodzi o pomoc od państwa – nie załapaliśmy się na żadną tarczę. Nie mamy także zwolnienia z ZUS. Stok działa od dwóch dni, więc zarobimy przynajmniej na media – mówi pan Adam, współwłaściciel stoku.

 

SYTUACJA W PRZYWIDZU

 

Sebastian Kwiatkowski rozmawiał z Piotrem Krzyżanowskim, współwłaścicielem ośrodka Zielona Brama w Przywidzu.

 

– Nie narzekamy na brak narciarzy w Przywidzu, długość tego stoku przyciąga ludzi. Nigdy tego nie liczyliśmy, ale ma około 800 metrów – mówił Piotr Krzyżanowski. – Zima stworzyła nam tu piękne krajobrazy, widoki, jakich dawno nie widzieliśmy na Pomorzu. Rozpoczęliśmy w piątek i jesteśmy szczęśliwi, że ludzie mogą tutaj odpocząć. Nie pamiętam takiego tłoku w naszym ośrodku – dodawał.

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj