Ramos wyszarpuje Barcelonie kieliszki z szampanem. Podsumowujemy sobotnie 'El Nudziko’

Przyzwyczajeni do nadmiaru emocji, z jakimi prawie zawsze wiąże się najbardziej interesująca potyczka ligowa na świecie, temat El Clásico zamykamy z niedosytem. Zabrakło nam nie tylko wydarzeń na boisku, ale i tych zazwyczaj towarzyszących spotkaniom Barcelony z Realem Madryt. Akceptujemy zatem to, co otrzymaliśmy: niepozbawione serdeczności pozdrowienia pomiędzy zawodnikami i kibicami oraz statystyki – te już, jak zwykle, mocno interesujące.
Najgorsza Barcelona na własnym boisku za czasów Leo Messiego – w taki sposób, sprawnie posługując się liczbami, brak skuteczności wytykają Katalończykom madryckie media. Po siedmiu spotkaniach u siebie Barça zdobyła do tej pory zaledwie 12 punktów. Camp Nou to w tym sezonie „Super gratka”, zauważa dziennik AS i dokonuje prostego rachunku – na dzień dzisiejszy podopieczni Luisa Enrique odstąpili drużynom gości aż 42,8% punktów. Od sezonu 2004/05, w którym do pierwszej drużyny dołączył Leo Messi, Duma Katalonii nie miała tak słabego startu w spotkaniach na własnym obiekcie.

Posłuchaj audycji:

RAMOS: SZAMPANA NIE BĘDZIE

Za minimum emocji, których jednak dostarczyła nam sobotnia potyczka Realu z Barceloną, podziękować możemy m.in. obrońcom Królewskich. Jeden z nich zrobił to, co niedługo najpewniej uznamy za całkowitą normę. W 90. minucie, gdy zawodnicy Barcelony w myślach stukali się już w szatni kieliszkami, Sergio Ramos przejął szampana lejącego się z chmurek marzeń ulokowanych nad ich głowami i ustalił wynik spotkania. Remis last minute, nie pierwszy i najprawdopodobniej nie ostatni, jaki Andaluzyjczyk funduje i Realowi i jego przeciwnikom.

Inny z obrońców Realu Madryt, Dani Carvajal, postanowił z tej okazji serdecznie pozdrowić zgromadzonych na Camp Nou kibiców Barcelony – nieszczęśliwie jednak wykorzystał do tego nie serdeczny, a środkowy palec swojej prawej ręki. Sam bardzo szybko zrozumiał, że nie był to najlepszy pomysł, nawet w odpowiedzi na rzekome obelgi, które przez cały czas trwania spotkania miały padać z trybun w stronę zawodników z Madrytu. On przeprosił, my zapominamy.

KTO SIĘ CZUBI, TEN SIĘ LUBI

Prawdziwej serdeczności nie zabrakło z kolei pomiędzy zawodnikami, na których od pierwszej do ostatniej minuty meczu skierowana była uwaga większości kibiców. Jedni czekali na trafienie Cristiano, który miał pomóc Zizou w śrubowaniu rekordu meczów bez porażki, inni mieli nadzieję, że Messi przerwie złą passę w ostatnich pięciu – teraz już sześciu – spotkaniach z Realem Madryt i trafi w końcu do siatki.

Piłkarsko zawiódł i jeden i drugi, ale jeśli taka była cena za gest, jaki zobaczyliśmy w ich wykonaniu w trakcie El Clásico, to warto było ją zapłacić. Zawodnicy objęli się niczym Puyol i Raúl osiem lat temu, kiedy to w sezonie 2008/09 Real z pokorą musiał przyjąć sześć goli strzelonych przez Barcelonę na Santiago Bernabéu (2-6).

Anita Kobylińska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj